Jesteśmy wszyscy co do jednego takimi marionetkami do pociągania za
sznureczki. I nic na to nie możemy poradzić, takie mamy ograniczenia poznawcze.
Jedno co możemy próbować z tym robić, to wyrabiać w sobie sceptycyzm co do
informacji, jakimi bombarduje nas świat i nie wyłączać myślenia.
Z roku na rok rośnie ilość informacji do której mamy dostęp. Dawniej
człowiek sam sobie z tym radził, nowe informacje praktycznie się nie zdarzały,
o tym co się stało w stolicy nasi pradziadkowie dowiadywali się po tygodniu, a
informacje z zagranicy docierały po miesiącu. Informacje uleżałe i
przeterminowane. Świat był stabilny,
przewidywalny i swój własny.
Teraz choćby cały dzień siedzieć z głową w TV lub w Internecie nie
jesteśmy w stanie przyswoić wszystkich dostępnych informacji. A ponieważ tkwi w
nas głęboko potrzeba wiedzy, szukamy, przerzucamy strony, może nawet sprawdzamy
facebooka. Generalnie świadomość o tym, że nie zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo
uspokaja, a samo przekonywanie się o tym staje się głodem informacyjnym. I tu
pojawiło się pole działania dla fachowców od mediów, dziennikarzy i całej grupy
ludzi od marketingu, socjologii i mechanizmów wpływu społecznego.
Przygotowanie atrakcyjnej papki informacyjnej nie różni się zbytnio od
upichcenia aromatycznej potrawy. Bierzemy trzy odpowiednio skrojone podstawowe fakty,
dodajemy szczyptę obyczajowej pikanterii, doprawiamy dreszczem zbrodni i polewamy
obficie cudzym nieszczęściem, a to wszystko z przystawkami z michałków czyli
głupawych informacyjek o niczym. Jest to papka smaczna, treściwa i
zaspokajająca podstawowe potrzeby poznawcze, choć na dodatek zapychająca
arterie myślowe złogami głupot i pomyłek. Papka jest bywa tak atrakcyjnie opakowana,
że potrafi działać jak narkotyk.
Obecnie mamy również do czynienia z drugim obiegiem informacji, który
tworzymy sami powielając memy w sieciach społecznościowych. Kto wie czy owo beznamiętne
powielanie przez nas informacji nie pierze i nie wyjaławia nam mózgów nawet lepiej
niż medialna papka w TV. Pierwszy lepszy przykład – Prezydent Komorowski podczas
wizyty w japońskim parlamencie stanął na
fotelu sprawozdawcy – ta wiadomość obiegła całą Polskę, cały Internet i chyba
nie ma Polaka, który by o tym nie słyszał i z tego się nie śmiał. No więc w
czym problem? Tam nie ma i nigdy nie było fotela. Ale jak to nie ma, przecież
wszyscy mówią … No właśnie, skoro wszyscy mówią to musi być prawda, a tymczasem
atrakcyjność medialna memu sprawiła, że wyłączyliśmy sobie sceptycyzm i
myślenie i daliśmy się wszyscy podejść, ja też. Fotela naprawdę tam nie było,
Komorowski wlazł na stopień i krzyczał na Kozieja „Chodź szogunie” co zadziwiło
Japończyków. Tylko (aż) tyle.
Zwróćcie uwagę, że nie ma ludzi odpornych na przysłowiowe „wciskanie
kitu”. Dajemy się ogrywać każdemu, kto przygotowuje zestaw informacji. Kto by
to nie był, ma nas w ręku. Zatańczymy jak nam zagrają. To co robić jeśli chcemy
zachować swój obiektywizm? Wątpić, sprawdzać i nie dowierzać na słowo. Oglądać „fakt”
z różnych stron i w różnych narracjach. Co o tym pisze Al-Jazeera, a co
Izvestia. Jeżeli narratorem jest strona lub bohater danego wydarzenia, to koniecznie
zobaczyć co tym pisze strona przeciwna? Media to potęga, to broń gorsza od
głowic jądrowych i jak widzimy na przykładzie Rosji, broń używana z precyzją i
śmiertelną skutecznością. Nie na darmo Putin ma w Rosji 86% poparcia, jeszcze
trochę, a będą mu malować ikony po cerkwiach.
Ten tekst miał się nazywać całkiem inaczej, ale podczas pisania gdzieś
w głowie nuciła mi się stara piosenka zespołu Metallica, niech będzie jej
kawałek jako puenta:
Master of puppets, I'm pulling your strings
Twisting your mind and smashing your dreams
Blinded by me, you can't see a thing
(Mistrz marionetek, pociągam
za twoje sznurki
Wykręcając twój umysł i
rozbijając twe sny
Oślepiony przeze mnie, nie
widzisz już nic)