Choćbym nie wiem jak starał się
od tematu uciec, to zawsze gdzieś tam z tyłu się czai i nie pozwala o sobie
zapomnieć. Co zrobić, strasznie lubię to moje małe miasteczko i dobrze mu
życzę. A tymczasem zamiast się po zmianie władzy uspokoić, cały czas coś budzi
mój niepokój i obawę o możliwe rozczarowanie.
Oczywiście bardzo dobrze się
stało, że Bielawianie powiedzieli ekipie Dźwiniela basta! Panowie wielokroć
udowadniali, że są największym zagrożeniem dla Bielawy i całe szczęście, że
przeszli do historii. Po ogłoszeniu wyników wyborów cieszyliśmy się jak dzieci
wierząc głęboko, że się odmieni na dobre. Z pewnością dwa miesiące rządzenia to
zdecydowanie za mało aby oceniać władze, tu potrzeba uczciwie dać rok czasu,
ale pierwsze decyzje są i są one dyskusyjne. A ponieważ nic tak dobrze władzy
nie robi jak patrzenie jej na ręce, no to się przyjrzyjmy.
Pan Łyżwa sięgał po władze w
mieście pod kilkoma hasłami. Najpilniejsze i najprostsze zadanie to zrobienie
porządku z nepotyzmem, kumoterstwem, rozbicie klik trzymających władze i
towarzystw wzajemnego poklepywania się po plecach. I co? I tak sobie.
Najpoważniejszy problem w postaci BARLu wciąż nabrzmiewa i nie jest rozwiązany.
Dlaczego? Nie wiemy nadal nic o stanie miasta, choćby w zarysach, czy ktoś to w
ogóle bada? Trudno mi komentować dotychczasowe decyzje personalne, bo każdy ma
szanse się zmienić na lepsze, ale zachowuję zdrowy sceptycyzm. Poczekam do grudnia.
Ale obawy mam.
I choć „sprawdzony zespół”
przeszedł do historii, to trudno oprzeć się wrażeniu, że historia może się
powtórzyć. Oczywiście nie będzie to Pan emeryt Dźwiniel, taka sztuka się nikomu
nie udała, ale w kolejnych wyborach Andrzej Hordyj będzie z pewnością poważnym
kontrkandydatem dla Piotra Łyżwy. Najbliższy rok będzie testem dla obecnego
burmistrza. Oczekuję, że do końca grudnia w Bielawie zostanie podpisany
przynajmniej jeden akt notarialny dotyczący działki pod budowę nowego zakładu, że
sieć cieplna zostanie przekazana spółdzielcom zgodnie z obietnicą i będą mniej
płacić za ciepło, że zostanie podpisany akt notarialny kupna zbiornika oraz, że
powstanie w Bielawie chociaż jedna atrakcja turystyczna dla przeciętnego
mieszkańca Wrocławia – taka, żeby chciało mu się tu przyjechać i powracać z
zadowoleniem.
Przy grudniowej ocenie władzy nie
będą mnie obchodzić żadne ronda, drogi, chodniki i przystanki – to elementarz i
każda władza to robi rękoma swoich wydziałów inwestycji – tylko zrobienie
porządku w mieście i te cztery powyższe tematy. Mam nadzieję i wierzę w to, że
nowa władza podoła powyższym tematom, choć ta moja wiara jest wystawiana na
coraz większą próbę. Jeżeli Pan Piotr Łyżwa odpuści sobie któryś z tych
punktów, nie będzie mu się chciało lub nie będzie potrafił, ewentualnie da się
przekonać, że dobrze jest jak jest, to będzie to jego pierwsze i ostatnie
burmistrzowanie, a kto wie, czy nie przedwcześnie zakończone.
Panie i Panowie przy władzy, nie
zawiedźcie nadziei Bielawian, bo nie wybaczą tego. Powodzenia i do roboty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz